poniedziałek, 22 marca 2010

Ach, jak przyjemnie, herbatę pije się :)

To musi być idealne połączenie, w idealnych proporcjach, mocnej czarnej herbaty, cytryny i cukru. Najlepiej w szklance, żeby można było rozkoszować się nie tylko smakiem, lecz także cudownym kolorem – na granicy żółci i brązu. Absolutnie klarownym, więc wodę najpierw należy przepuścić przez filtr. Taką właśnie herbatkę sobie teraz piję. Earl Grey – zapomniałam dodać. Pycha!

Podobną piłam w pizzerii Paradiso w Białymstoku. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że herbata może być czymś tak cudownym dla podniebienia. Odebrałam swoją szklankę na spodeczku z ułożoną obok herbacianą torebką, plasterkiem cytryny i dwiema kostkami cukru. Złączyłam wszystko w tej zwyczajnej szklance, poczekałam aż odrobinę (odrobinę, nie zupełnie!) przestygnie i spróbowałam. Ach, to było to! Od tamtego czasu szukałam wszędzie tego smaku i nie udawało mi się go odnaleźć. Wypróbowywałam różne herbaty, zalewałam wodą – czasem naprawdę marnej jakości, no i ta cytryna – raz gorzka, innym razem bez smaku. Jeśli chodzi o herbatę – mam już swoją faworytę. Woda – ta, która leci u mnie z kranu, przepuszczona przez filtr – da się wypić. I tylko cytryna jest zawsze jedną wielką zagadką. Wczoraj udało mi się upolować całkiem dobrą. Taką w sam raz. I dlatego dziś mogę rozkoszować się królewską herbatą. A w mojej kuchni leży całe opakowanie Earl Greya i pachnie, że wciąż się dziwię, wchodząc do tego pomieszczenia, skąd ten cudowny aromat.

13 komentarzy:

  1. o, ja też, jeśli w ogóle piję herbatę, to jest to Earl Grey, tyle że całkowicie inaczej ją przygotowuję
    pozdrowienia do herbaty!

    OdpowiedzUsuń
  2. Anno, a jak ją przygotowujesz? Może ja też bym spróbowała nowego sposobu :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Earl Grey... ulubiony, oczywiście z dodatkiem cytrynki i dzień rozpoczęty ;) a pomyśleć, że kiedyś nie znosiłam Earl grey...a ...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Och,to mi trafilas z tym tematem:)
    Ja od smaku i zapachu Earl Grey jestem uzalezniona.Z cytryna owszem tak,ale bez cukru.Cukier zmienia jej smak jak dla mnie:)
    Nie wiem,czy pijesz lisciasta,czy expresowa.Lisciasta ma mocniejszy aromat i smak...ach:) i masz racje,ja tez jak otwieram szafke,to nie moge sie nadziwic,ze zawsze czuc zapach taj herbaty!
    Moge Ci jeszcze polecic polaczenie cytryna + mieta...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam gdzieś, że Charles Grey otrzymał podobno czarną herbatę aromatyzowaną olejkiem z bergamoty od chińskiego mandaryna, którego syn został uratowany przed utopieniem przez jednego z ludzi lorda Greya. Wg innej wersji, herbata była podarunkiem od chińskiego radży, którego syna ocalił po ataku tygrysa jeden z służących Greya. Najlepsze jest to, że lord Grey nigdy nie był w Chinach...;)
    Lecę zaparzyć Earl Greya :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kaś, jak tylko pojawiła się herbata Earl Grey w Polsce, też jej nie lubiłam. Z mamą nazywałyśmy ją "perfumowaną". Sama nie wiem, kiedy to się zmieniło :)

    Emocjo, Earl Grey też pijam bez cukru, ale tylko wtedy, kiedy nie wrzucam tam również cytryny. Wtedy jesteśmy tylko ja i Earl Grey :))) Teraz akurat piję expresową, bo się leniwa zrobiłam ;) A ta cytryna i mięta to razem z herbatą czy tylko woda?

    Beato, całe szczęście, że ten lord Grey uratował tego syna - przed czymkolwiek to by nie było i gdzie by to nie było :)) Dzięki temu mamy teraz taką pyszną herbatkę!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Musze mieć wybitną ochotę na herbatę... wolę jednak kawę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nivejko, też uwielbiam kawę, ale piję tylko jedną filiżankę dziennie - no, góra dwie. A herbatę mogę pić i pić - i to prawie każdą :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Herbatka z cytrynką mniam... do śniadanka...

    A delektuję sie zieloną miętową... hmmmm:)
    A jeśli jeszcze w miłym towarzystwie.... hmmmmmmm:)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja dziś akurat też Earl Gray na przemian z Love story - truskawka, rabarbar i czekolada, zaparzone w herbacianym dzbanuszku...
    (http://www.teejanowicz.pl/?id=search&ss=love+story&ok.x=0&ok.y=0)
    Pyszności!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja uwielbiam kawę puszystą mgiełką mleka, ale herbatką spod ręki Grzegorza nie pogardzę. Tylko jak on je "kreuje", to już jego tajemnica. Podpatrzyłam, że dodaje do dzbanka różne różności, a to herbatę zieloną, a odrobinę imbiru, anyżu, owoców jałowca... co jeszcze, to już będę musiała go poprosić, żeby może napisał coś na ten temat... bo to temat rzeka... :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ido, ja też wczoraj wieczorem piłam zieloną z miętą :)

    Marpil, zajrzałam na tę stronę... mmmm... Chyba się na coś skuszę, może nawet na tę truskawkową z rabarbarem i czekoladą :)

    Jolu, koniecznie poproś Grzegorza, żeby zdradził swoją tajemniczą recepturę na herbatę. Pewnie nie tylko ja chętnie skorzystam :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Sylwia, namawiam Grzegorza do napisania stosownego postu. Może coś z tego będzie?? :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń