poniedziałek, 15 marca 2010

Płatek śniegu

Tak sobie myślę, że w poprzednim wcieleniu byłam Eskimosem. Albo niedźwiedziem polarnym. Albo płatkiem śniegu… Tak, byłam płatkiem śniegu. To by tłumaczyło, dlaczego teraz tak lubię śnieg. Przypominają mi się czasy, kiedy lekko spadałam w dół, tańczyłam w podmuchach wiatru, drżałam w ostrym oddechu mrozu i wygrzewałam się w zimowych promieniach słońca. Słońce najpiękniejsze jest zimą! Tak cudnie komponuje się ze śniegiem i współgra z mrozem.

Wczoraj, podekscytowana, siedziałam w oknie i przyglądałam się płatkom śniegowym lecącym z nieba. Wirowały gęstą zasłoną. Zbijały się w delikatną grubą pierzynę i przykrywały wszystkie gałęzie drzew. Tak pięknie to wyglądało! A rano, w blasku promieni słonecznych uśmiechały się do mnie te śniegowe pierzynki. Co ty tam robisz, w ciepłym łóżku, zamknięta w czterech betonowych ścianach? – pytały. Przyglądam się, jak pięknie wygląda zima – uśmiechałam się. Słońce pieściło puchowe pierzynki – chyba płatki śniegu to lubią – tak coś mi się przypomina – mimo że słońce je topi. Wtedy wracają znowu do nieba. Ja tak właśnie wróciłam. Byłam szczęśliwa. Nie spodobało się Bogu, że tak bardzo lubię być płatkiem śniegu, dlatego zesłał mnie na ziemię jako człowieka. Będziesz kochać śnieg i mróz, ale nigdy więcej nie będziesz płatkiem śniegu. Za karę, że tak bardzo pragnęłaś nim być, nawet wtedy, kiedy nim byłaś. Czy jak będę udawać, że kocham być człowiekiem, a nie lubię śniegu, w kolejnym wcieleniu mam szansę zostać znów płatkiem śniegu?

Szur, szur, szur – to gospodyni odgarnia śnieg pod oknami. Uwielbiam ten dźwięk. Zwłaszcza wczesnym rankiem, kiedy jest jeszcze ciemno, lub wieczorem, kiedy zasypiam. Za oknem prószy, jest cicho, a pod oknem rozlega się szu, szur, szur. Kiedy byłam jeszcze płatkiem śniegu, bardzo często spadałam na jakieś chodniki. Przychodził później ktoś z łopatą i zgarniał nas na bok. Dzięki temu gromadziłyśmy się wszystkie razem i w takiej gromadzie bawiłyśmy się, tańczyłyśmy, wpadałyśmy sobie w objęcia. A kiedy zaświeciło słońce, sczepione ramionami powoli się topiłyśmy i razem ulatywałyśmy do nieba. Było nam raźniej odchodzić z ziemi.

Drzewa na pewno nie lubią śniegu, choć tak pięknie wyglądają, kiedy są nim otulone. Pewnie im zimno i ciężko. Wydaje mi się, że kiedyś jakaś gałąź szepnęła mi zirytowana, żebyśmy spadały na ziemię, bo przez nas może się złamać. Ale to nie była nasza wina, że właśnie tam przysiadłyśmy. Tak nas pokierował wiatr.

Drzewa nie są próżne. Pewnie więc jak podejdę do któregoś i szepnę, że ślicznie wygląda okryte tą białą śniegową pierzyną, skąpane w słońcu, jak Królowa Zima, nie będzie z tego powodu szczęśliwe. Gdyby było kobietą, pewnie by się ucieszyło z komplementu. Kobiety lubią wyglądać pięknie, nawet za cenę cierpienia (bolące nogi, bo zbyt wysokie obcasy, skrępowane ruchy przyciasną sukienką itp.). Drzewa nie potrzebują komplementów. Tak jak płatki śniegu.

Lubię zimę i całą jej otoczkę, bo wtedy przypominają mi się czasy, kiedy byłam płatkiem śniegu ;)

7 komentarzy:

  1. Jakoś mi Śnieżynka bardziej do Ciebie pasuje niż ten niedźwiedź polarny...;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, Beatto :)) Ale nigdy nic nie wiadomo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. cóż za okrutny Bóg...
    jeśli to ten, o którym myślę, na pewno nie za karę spadłaś z nieba człowiekiem, a nie płatkiem

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczorajsza zima była piękna... Ale zdecydowanie bardziej podobałaby mi się w grudniu, a nie w marcu:(

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja chyba byłam promieniem słońca, bo tak mi juz tęskno, tęskno do lata, do tego, żeby na mojej skórze usiadł jakiś promyk - choćby malutki...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiaj jest cudnie:). Mimo,że marzec:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sylwia, u nas rano była nieprawdopodobna zawierucha. Ale jednocześnie trudno się było oprzeć pokusie, by nie podziwiać tego pięknego spektaklu.
    Twoja opowieść brzmi jak fragment baśni - nie tylko dla dzieci. Dzisiaj chyba obie jesteśmy w nastroju poetyckim. :)

    OdpowiedzUsuń