niedziela, 14 lutego 2010

Wkurzyłam się!

Dwie sprawy. Krótko. Bo się wkurzyłam. Z bezsilności po części.

Po pierwsze. Dlaczego kary za przestępstwa dla nieletnich są inne niż dla pełnoletnich obywateli? Czy siedemnastolatek, który w Warszawie z premedytacją zadźgał nożem policjanta, jest nie do końca rozwinięty umysłowo? Tak, ale tak jak każdy bandzior, a nie jak każdy nastolatek. Kary powinny być adekwatne do czynów, a nie do wieku. Przestępca to nie dwulatek, który nie ma pojęcia, co robi. To człowiek (?), który z pełną świadomością dopuszcza się czynu podlegającemu karze i który za ten czyn powinien odpowiedzieć – bez względu na wiek. Skąd ta durna taryfa ulgowa?! Że niby ma mieć szansę na poprawę? A czy on dał szansę na życie człowiekowi, którego zabił??? Poza tym czy odsiadywanie kary w poprawczaku, gdzie przebywają młodzi zdeprawowani do tego stopnia, że planują zabicie swego wychowawcy lub podpalają ośrodek, w którym mieszkają, naprowadzi innego młodocianego przestępcę na właściwą drogę? Nie sądzę. Wakacje dla niegrzecznej młodzieży. Kiedy wreszcie zaczniemy dbać o ofiary i ich rodziny, a nie o bandziorów?

Po drugie. Wypowiadał się dziś konstruktor toru saneczkowego w Whistler. Powiedział, że tor jest bezpieczny, a gruziński saneczkarz zginął przez własny błąd. Super! Czyli tor jest bezpieczny pod warunkiem, że się nie popełnia błędów? Ilu saneczkarzy przejeżdża tor bezbłędnie? A czy bezpieczny nie oznacza, że nic się złego nie stanie mimo popełnianych błędów? Szukanie usprawiedliwień na siłę. Niech facet powie: Kurczę, przeoczyliśmy coś, gdzieś w konstrukcji była wada. A nie – saneczkarz popełnił błąd. Wiem, że to i tak nic nie zmieni, a każdy broni się, jak może, ale chlapać takie głupoty i to w obliczu tragedii?

1 komentarz:

  1. W pierwszej kwestii wyznaję jedną, starą jak świat zasadę: Oko za oko, ząb za ząb! Za odebrane życia winna być taka sama kara, bez odwołania.
    Natomiast w sprawie Whistler zastanawia mnie jedna rzecz... Jak to jest, że na kierowcy Formuły 1 są zabezpieczeni przed wypadnięciem z trasy specjalnymi, miękkimi zaporami a saneczkarzom nie zapewniono nawet siatki? Biedny Gruzin nie miał żadnych szans, przelatując przez lodowy tor jak z procy i zderzając się z betonowym słupem. No cóż... ale nie od dziś wiadomo, że jadąc do Kanady ryzykuje się życie!

    pozdrawiam serdecznie, równie zbulwersowana jak ty!

    OdpowiedzUsuń